Legginsy to element pośredni między rajstopami i spodniami. Są one nieco grubsze od tych pierwszych i wygodniejsze w noszeniu od drugich. Legginsy świetnie sprawdzają się zarówno w codziennych stylizacjach, zestawione z luźną bluzą i balerinami, jak i w odrobinę bardziej eleganckich, połączone z tuniką i szpilkami.
W renesansie legginsy nosili wyłącznie mężczyźni
Podobnie sytuacja wyglądała w XIX wieku, kiedy to stanowiły one nieodłączny element wojskowego stroju. Ich zadaniem była ochrona dolnej części nogi i zabezpieczenie butów przed dostaniem się do ich wnętrza piasku oraz błota. Określano je wówczas pianem „putees” i miały one postać pasów owijanych dookoła kostki i łydki. Z czasem, stopniowo zastępowały je legginsy zbliżone do tych, które nosimy dzisiaj. U dołu zapinane były one na klamry lub guziki. Po zakończeniu II wojny światowej zastąpiły je długie buty. Legginsy w wersji damskiej stały się popularne w latach 50. XX wieku, kiedy to chętnie nosiły je gwiazdy takie, jak Audrey Hepburn, Sophia Loren czy Debbie Reynolds. Ważną datą w historii klasycznych legginsów był rok 1979, kiedy to Olivia Newton John grająca w filmie „Grease” włożyła czarny model wykonany z lycry.
Warto tu także wspomnieć o Jennifer Beals i jej roli tancerki z filmu „Flashdance”, który to przyczynił się do rozsławienia tego elementu garderoby. Sporą rolę w popularyzacji legginsów miała również Jane Fonda, która w latach 80. nagrywała, słynne już, kasety z ćwiczeniami fitness. W tym okresie bardzo chętnie nosiły je także piosenkarki takie, jak Madonna i Cyndi Lauper, które zestawiały je z jeansowymi szortami i tiulowymi spódnicami.
Szczupłe kobiety pozwolić mogą sobie na noszenie niemalże każdego modelu spodni legginsów – tak gładkich, jak i wzorzystych. W przypadku pań w rozmiarze plus size doskonale sprawdzą się z kolei tregginsy, które stanowią połączenie spodni oraz legginsów. Do ich produkcji wykorzystuje się elastyczne materiały, które dobrze przylegają do ciała, skutecznie tuszując mankamenty figury.